Łączna liczba wyświetleń

piątek, 27 lutego 2015

Rewelacyjna paletka cieni - Eyes Uncovered - Collection

Witajcie!

Co robi człowiek o 4:oo rano w sobotę kiedy nie może spać? Pisze nowego posta na swój blog :)

Przychodzę dziś do was z recenzją paletki z cieniami do powiek firmy Collection. Paletkę zakupiłam 1,5 tygodnia temu i od tej pory używam jej codziennie. Co więcej cienie przeszły testy w ekstremalnych warunkach ( dosłownie pot i łzy oraz półgodzinny spacer z pracy do domu w ulewnym deszczu bez parasola :D ). Pomimo tak krótkiego czasu użytkowania mam już na ich temat wyrobioną opinię. Ciekawi!? Zapraszam więc do dalszej lektury.

Paletka Eyes Undcovered by Collection to świeżynka na półkach sklepowych. Występuje w trzech wersjach kolorystycznych i jest dostępna wszędzie tam gdzie stoją szafy Collection w obłędnej cenie £ 3,99. Pewnie nie zwróciłabym na nią żadnej uwagi gdyby nie post Flore de Force tutaj i jej pozytywna opinia o tych paletkach. Niezaprzeczalnym faktem jest, że nie potrzebowałam absolutnie kolejnej paletki w swojej kolekcji. Mam jedną z Make up Revolution oraz kolejną z Wet n Wild, których z ręką na sercu używam sporadycznie. Więc mój zdrowy rozsądek głośno krzyczał żebym nie kupowała czegoś zbędnego. Chodziłam dookoła tych paltek od jakiegoś czasu wzdychając do nich po cichu aż tu wypatrzyłam promocję w Bootsie. Paletka w cenie £ 2,99 to już było coś czemu nie mogłam się oprzeć! Same przyznajcie !!??
I tak też stałam się szczęśliwą posiadaczką przepięknej paletki w wersji kolorystycznej Nude. I absolutnie nie żałuję jej zakupu.

Paletka składa się z 6 cieni: 2 matowych i 4 błyszczących ( bardzo delikatnie ). Jak sama nazwa wskazuje jest to paletka utrzymana w kolorystyce neutralnej, idealna do codziennego, delikatnego makijażu. Można nią również spokojnie wykonać jakiś mocniejszy makijaż oka, np. smokey eye. Poniżej przegląd cieni wraz ze swatchami.




Cienie są bardzo dobrze napigmentowane, dość mocno się pylą w opakowaniu natomiast przy aplikacji nie zauważyłam osypywania się cieni. Bardzo dobrze rozcierają się, blendują i łączą ze sobą. Moje powieki są dość tłuste i bez bazy cienie rolują się i znikają z powiek w kilka godzin. Zdarza się, że pod koniec dnia cienie w załamaniu powiek znikają nawet na bazie. Tak mam np. z cieniami z Make up revolution. O dziwo cienie z paletki Nude utrzymują się na bazie cały dzień ( od rana do wieczora ), nie rolują i nie ścierają. Poniższe zdjęcia pokazują jak prezentują się cienie na moich powiekach nałożone 8 godz wcześniej oraz po spotkaniu z ulewnym deszczem. Osobiście jestem pod wrażeniem ich jakości. W tym dniu użyłam cieni nr 2 i 5.




Jestem tymi cieniami całkowicie zachwycona. Uważam, ze za tę cenę jest to naprawdę bardzo dobra paletka. Moim zdaniem jest to must have w każdej kosmetyczce. Dzięki tym cieniom można wyczarować zarówno delikatny codzienny makijaż jaki i osiągnąć mocniejszy, wieczorowy look.




Jeśli zastanawiacie się nad zakupem jakiejś paletki z cieniami to bez wahania polecam właśnie ten produkt!!!

Trzymajcie się cieplutko,
Ania

poniedziałek, 23 lutego 2015

Mój pierwszy Brichbox !

Witajcie!!

Siedzę sobie na wygodnej kanapie, wiosenne promienie słońca wpadają przez okno, w tle śpiewa Sam Smith a dookoła unosi się odurzający zapach żonkili które rozkwitły jak szalone w wazonie :) Aż muszę pokazać wam ten obłędnie słoneczny kolor :)


Prawda, że od razu robi się wiosenniej?! :)


Ale dziś nie o wiośnie chciałam pisać. Tydzień temu dotarła do mnie paczuszka z lutowym pudełkiem Brichbox. Koszt jednomiesięcznej subskrypcji to £10,oo + przesyłka ( udało mi się znaleźć kod promocyjny na darmową wysyłkę ). Z niecierpliwością otwierałam swoje pierwsze pudełko...i troszkę się rozczarowałam. Miałam nadzieje na kilka pełnowymiarowych opakowań a tu tylko jeden produkt był w oryginalnym rozmiarze, reszta to próbki. Natomiast znalazłam pośród nich prawdziwą perełkę i aż się boję kiedy mi się skończy!


Oto co było w paczuszce:

- T LONDON - Darjeeling Bath & Shower Wash / from £ 6,5o - delikatny cytrusowy zapach. Jeszcze nie używałam.

- Eyeko - Fat Eye Stick / from £16,oo - kredka i cień do oczu w jednym. Ma fajny brązowy kolor, ładnie rozprowadza się na powiece. Podoba mi się, chociaż osobiście nigdy nie kupiłabym tego produktu ot, tak sama z siebie.

- Benefit - High Beam / from £19,5o - tego produktu przedstawiać chyba nie trzeba. Ile ja się o nim naczytałam na blogach i nasłuchałam na youtube!! Ale nigdy nie miałam okazji go używać. Próbka co prawda malutka, ale ciesze się, że będę miała możliwość wyrobić sobie własne zdanie na temat tego rozświetlacza bez konieczności kupowania go :) Póki co całkiem dobrze współgra z moją karnacją i ładnie wygląda na skórze. Szału nie ma ale z przyjemnością go zużyję.

- Electric Hair - Hydrate Shampoo / from £17,5o - całkiem przyjemny szampon do włosów. Jeszcze przed użyciem odżywki włosy są miękkie i lejące, co mi się rzadko zdarzało po zwykłym szamponie.

- Caudalie - Vinoperfect radiance Serum / £45,oo - i to jest moja perełka! Chyba zaczynam rozumieć tą całą zabawę w stosowanie serum. Do tej pory wydawało mi się to zbędne. A tu takie zaskoczenie! Serum przyjemnie pachnie, ma mleczną dość wodnistą konsystencję, szybko się wchłania. Można je stosować rano i wieczorem i tak też ja robię. Już po jednym dniu użycia zauważyłam jakby moja skóra była bardziej miękka, nawilżona,rozjaśniona a pory jakby mniej widoczne. Naprawdę polubiłam ten produkt i z przerażeniem patrzę na te £45,oo za pełnowymiarowe opakowanie. Ale skoro tak fajnie działa serum, to może jednak skusze się na tańszy produkt z tej samej serii Beauty Elixir ( którego zapach zupełnie mi nie odpowiada ). Może dostrzegę zbliżone efekty?

- The Cia Co. - Oats + Chia / £4,95 - owsianka na szybko. Jeszcze nie próbowałam.

I to wszystko. Ogólnie ciesze się, że pudełeczko nabyłam. Czy zamówię kolejne...chyba jednak nie, albo poczekam na jakąś wyjątkowo kuszącą zawartość.

A wy zamawiacie beauty boxy? Macie jakieś swoje ulubione?

Dajcie koniecznie znać!!

Trzymajcie się cieplutko,
Ania

czwartek, 12 lutego 2015

W kolorach tęczy - żółty !

Witajcie!

Nie wiem czy wy też tak macie ale ja sezonowo otaczam się określonymi kolorami. Przez jakiś okres mam fazę na róż, potem na fiolet, potem ciągnie mnie do zieleni, itp, itd. Przejawia się to również w makijażu czy kosmetykach którymi się otaczam.

Ostatnio spojrzałam na półeczkę w łazience i stwierdziłam, że jakoś mi bardzo tam wiosennie i żółto :)I miodowo!!

Zapraszam na miodobranie !!!


Uważam, że ludzie dzielą się na tych co kochają miód i na tych do trzymają się od niego z daleka. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej kategorii. Od zawsze uwielbiam smak i zapach miodu. W okresie jesienno-zimowym miód na stałe gości w mojej kuchni. Święcie wierze w jego prozdrowotne właściwości.

Czas najwyższy aby ten drogocenny nektar zagościł również w mojej łazience :)


The Body Shop - Honeymania - body butter & shower gel
- oba produkty warte są grzechu! Uwielbiam je za zapach( obłędny! ) oraz właściwości pielęgnacyjne. Tak naprawdę stosując żel pod prysznic moja skóra nie potrzebuje absolutnie już dodatkowego nawilżenia, ja jednak upojona zapachem żelu mam ochotę na więcej, więc dla całkowitej rozpusty nakładam na skórę masło do ciała z tej samej linii zapachowej. A moja skóra pławi się w pielęgnacyjnych właściwościach masła oraz w przepięknych zapachu. Ba! W całej łazience jeszcze długi czas unosi się ten cudowny zapach!!!

The Body Shop - Honey & oat 3-in-1 face mask. Pisałam o tym produkcie tutaj. Kolejna perełka w mojej kolekcji. Bardzo polubiłam się z tą maseczką. Cenię za aplikacje i nawilżanie cery.

Garnier - Ultimate Blends - szampon dla słabych i łamliwych włosów - nowość! Jak tylko zobaczyłam całą serię w Bootsie nie mogłam się opanować. A ze akurat kończył mi się szampon, skorzystałam z okazji. Szampon ładnie myje włosy, pozostawia je miękkie. Lubie za zapach i na 100% wypróbuję pozostałe produkty z tej serii. Z miodowej ciekawości :)

Miód Bartnik - jeden z moich ulubionych, mam pewność, że jest to miód naturalny, z polskich pasiek. Mój ulubiony to spadziowo-nektarowy, cenię za intensywny, głęboki smak. Słodzę herbatę, wodę z imbirem i cytryną i jest pysznie.:)

A wy lubicie miód? Stosujecie go tylko w celach spożywczych czy również kosmetycznych?

Macie jakieś ulubione przepisy z miodem roli głównej?

Trzymajcie się cieplutko a ja mykam robić sobie herbatkę z odrobiną małego co nie co :)

Ania

piątek, 6 lutego 2015

Whishlist # 2

Witajcie!

Przy okazji prezentu od męża w postaci wymarzonego Kindla przypomniałam sobie o tym, że mój prezent znajdował się na ostatniej "whishliście" tutaj. Fajnie jeśli nasze plany udaje się zrealizować. Uświadomiłam sobie, że choć Kindla mogę skreślić już z listy marzeń, to znajduje się na niej jeszcze całkiem sporo nowych rzeczy. Poniższa lista zawiera produkty nad zakupem których się zastanawiam oraz rzeczy, które wiem, że prędzej czy później trafią w moje ręce.

Jeśli jesteście ciekawe co się znalazło na liście zapraszam do kontynuacji postu.


Nr 1. Ella Woodward - Deliciously Ella - na punkcie książek kulinarnych mam lekkiego bzika. Nic mnie lepiej nie relaksuje niż wertowanie książek kulinarnych i zastanawianie się nad smakiem potraw ( czy tylko ja tam mam ? ). Nic więc dziwnego, że jak tylko zobaczyłam to piękne książkowe wydanie, zapragnęłam mieć ją w swojej kolekcji.

Nr 2. DKNY Pure Rose - mam ochotę na nowe perfumy. Chociaż wybór w drogeriach jest przeogromny jakoś żaden z nowych zapachów mnie specjalnie nie uwiódł. Mam ochotę na coś delikatnego, kobiecego, wiosennego. Wydaje mi się, że DKNY Pure Rose jest tym czego szukam. Zapach ładnie współgra z moją skórą, pięknie pachnie różami ( ale nie babcinymi ). Przypomina mi trochę moje ukochane perfumy Kate by Kate Moss ( wycofane niestety ).

Nr 3. The Balm - Mary - Lou Manizer nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ten kultowy rozświtlacz cieszy się tak pozytywnymi opiniami, że i ja w końcu uległam i zapragnęłam wejść w jego posiadanie. Cóż, lepiej późno niż wcale :)

Nr 4. The Body Shop - Honey Bronzer - ten bronzer podobnie jak wcześniej omawiany produkt cieszy się statusem kultowego. Podoba mi się efekt jaki osiąga sie na skórze, zwłaszcza jasnych karnacjach. Będzie mój na 100% !!

Nr 5. Clarisonic vs. Foreo Luna - I tu mam prawdziwą zagryzkę. Nie mam pojęcia który z produktów powinnam kupić. Wiem już na pewno, że chcę mieć którąś z nich, niestety wysoka cena obu produktów powoduje, że musi to być na prawdę przemyślany zakup. Może która z was może mi coś polecić? Stosowałyście którąś z tych myjek?


Nr 6. Pf Candle Co. - Sweet grapefruit - jakaś porządna, ekologiczna świeczka chodzi za mną już dość długo. Od kiedy usłyszałam o tej marce i tym konkretnym zapachu wiedziałam, że to będzie to! Świeczki można nabyć online i w porównaniu do wychwalanych świeczek Jo Malone czy Diptyque sa o połowę tańsze. Jedyne co mnie powstrzymuje przed zakupem, to obawa, że jednak nie spodoba mi się zapach. Spotkałyście się może z tymi świeczkami? Jakie są wasze wrażenia?

Nr 7. Lush Ultrabland - ten balsam myjący z Lusha wydaje mi się ciekawym i dość bezpiecznym produktem do rozpoczęcia swojej przygody z balsamami myjącymi.

Nr 8. Beauty Blender - czy go naprawdę potrzebuję? Bądźmy szczerzy, do tej pory jakoś sobie radziłam z aplikacją podkładów czy to palcami, czy pędzlami...ale czy można oprzeć się pokusie?! Nie, zdecydowanie ciekawość wygrywa i planuję zakup BB. Jestem tego produktu ogromnie ciekawa:)

Nr 9. Real Techniques - W tym przypadku czuję się usprawiedliwiona. Moje pędzle z Hakuro powoli przechodzą na emeryturę, tak więc zakup nowych pędzli jest jak najbardziej wskazany. Czekam jedynie na jakąś ciekawą promocję cenową i już ich sobie nie odmawiam.

Nr 10. Mac - marzą mi się cienie do powiek : Satin Taupe, Naked Lunch, Patine. Nawet nie będę się tłumaczyła dlaczego :)

Ot, i wszystko? Ciekawa jestem czy macie jakieś produkty z mojej listy i co o nich sądzicie? Warto, czy nie warto wydać na nie pieniądze??

Dajcie koniecznie znać!!!!

Trzymajcie się cieplutko!
Ania

środa, 4 lutego 2015

Ciąg dalszy akcji ratunkowej - maseczka Honey & Oat 3-in-1 scrub mask.

Witajcie!

W poprzednim poście opisałam wam o rewelacyjny krem z The Body Shop Vitamin E tutaj, który dosłownie uratował moją cerę przed totalną Saharą! Dziś kolej na drugiego zwycięzcę czyli maseczkę do twarzy.

Jeśli chodzi o ten rodzaj kosmetyków jestem dość wybredna. Z doświadczenia wiem, że jeśli jakaś maseczka nie przypadnie mi do gustu, to niezależnie od efektu nie będę jej po prostu stosować. Ot, taki wybredny leń ze mnie :) O swoich ulubionych maseczkach pisałam już oddzielny post tutaj. Jedną z nich była i nadal jest maseczka z Tołpy Botanic - Czarna Róża. Niestety nie mam do niej tutaj dostępu. Znalazłam jednak godnego a może i nawet lepszego następcę!


The Body Shop Honey & Oat 3-in-1 scrub mask poprzez zawartość zmielonych cząsteczek płatków owsianych delikatnie peelinguję skórę oraz ją odżywia, miód nawilża i łagodzi. W składzie jest również glinka i to pewnie ona odpowiada za oczyszczanie skóry. Producent zaleca aby pozostawić maseczkę na 10-15 minut po czym zmyć ją wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu.

Maseczka przepięknie pachnie trochę tak ciasteczkowo, trochę jak płatki z mlekiem. Podoba mi się, że zapach jest wyczuwalny ale nie nachalny czy męczący. Bardzo podoba mi się aplikacja. Zazwyczaj nakładając jakąkolwiek maseczkę palcami spora ilość produktu zostawał mi na dłoni i się marnowała, bo nie byłam w stanie przenieść tej ilości na twarz. W tym przypadku na dłoni pozostają dosłownie śladowe ilość maseczki, cała reszta bezpiecznie ląduje na skórze twarzy. Sprawia to, że ubytek w opakowaniu jest dość niewielki. Oczywiście świadczy to tylko o ekonomiczności produktu ( zdjęcie jakie widzicie, to zużycie po 3-krotniej aplikacji ).

Maseczka łatwo zmywa się wodą, nie powoduje żadnego pieczenia, czy podrażnienia. Skóra po jej użyciu jest faktycznie bardziej miękka, gładka, dobrze nawilżona. Nie ma potrzeby aby dodatkowo aplikować krem do twarzy czy jakieś inne produkty odżywcze.

Jestem bardzo zadowolona z tej maseczki. Zarówno z efektów jakie uzyskuje, jak i z przyjemności stosowania. Daje mi to pewność, że wykorzystam maseczkę do końca z przyjemnością.

Cena £ 10,oo

Czy zakupię ją pownownie? Na pewno tak, chociaż w kolejce czekają maseczki z Lush, których jestem ogromnie ciekawa.

A propos, stosowałyście jakieś maseczki Lush? Polecacie jakąś??

Trzymajcie się cieplutko!!
Ania

niedziela, 1 lutego 2015

SOS dla Twojej skóry !

Witajcie!!!

Czy to już musi być niedziela?! Czy jutro trzeba iść znowu do pracy?! Eh...!!! Pogoda od wczoraj wietrzna i deszczowa, miło jest więc siedzieć w domu pod kocykiem z kubkiem ciepłej herbaty w ręku. Ale obowiązki blogerki wzywają! Pora na nowego posta!

Dziś krótka recenzja produktu który zakupiłam w nadziei, że pomoże mi z moją przesuszoną cerą. Czy moje nadzieje nie zostały zawiedzione? Zapraszam do dalszej lektury... :)


The Body Shop - Vitamin E Aqua Boost Sorbet  - przynosi natychmiastowe ukojenie skórze, nawilża ją oraz pielęgnuje dzięki dodatkowi olejku z pszenicy. Przeznaczony dla wszystkich typów skóry. Produkt ma postać lekkiego kremu/żelu ( sorbet to faktycznie odpowiednia nazwa dla jego konsystencji ) w cudownym delikatnym różowym kolorze. Już sam ten kolor sprawia, że chce się go używać.

Po otwarciu eleganckiego, solidnego szklanego słoiczka ( który mieści standardowo 50 ml produktu) możemy cieszyć się nienachalnym pudrowym zapachem. Wystarczy niewielka ilość aby rozprowadzić ten krem na całej twarzy. Krem gładko sunie po skórze, ma przyjemną silikonową formę. Bardzo szybko się wchłania i faktycznie daje chwilowe uczucie chłodu.

Na początku nakładałam go dwukrotnie na twarz ( kolejna warstwa po ok 15 minutach od pierwszej). Już na drugi dzień widziałam sporą poprawę w kondycji mojej skóry. Suche skórki powoli znikały, tak samo jak przesuszone parte skóry. Cera odzyskiwała jędrność, nawilżenie i miękkość. Po mniej więcej 4 dniach na mojej twarzy nie było śladu po przesuszeniu a ja zmniejszyłam częstotliwość użytkowania kremu tylko do porannej i wieczornej pory. Krem idealnie sprawdza się pod makijaż, mam wrażenie, że podkład dłużej się utrzymuje i wygląda naturalniej. Skóra jest odpowiednio nawilżona i zadbana. Jestem tym kremem zachwycona! Uważam, że sprawdzi się nawet przy cerze dość wymagającej i suchej nawilżając ją odpowiednio, tak samo jak prze cerze tłustej, nie obciążając jej zbytnio.

Jedynym mankamentem może być cena oraz dostępność.

Polecam ten produkt każdemu!

Ciekawią mnie również inne produkty z tej serii. Miałyście jakieś? Jakie są wasze opinie?

Trzymajcie się cieplutko!!
Ania
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...