Łączna liczba wyświetleń

środa, 4 lutego 2015

Ciąg dalszy akcji ratunkowej - maseczka Honey & Oat 3-in-1 scrub mask.

Witajcie!

W poprzednim poście opisałam wam o rewelacyjny krem z The Body Shop Vitamin E tutaj, który dosłownie uratował moją cerę przed totalną Saharą! Dziś kolej na drugiego zwycięzcę czyli maseczkę do twarzy.

Jeśli chodzi o ten rodzaj kosmetyków jestem dość wybredna. Z doświadczenia wiem, że jeśli jakaś maseczka nie przypadnie mi do gustu, to niezależnie od efektu nie będę jej po prostu stosować. Ot, taki wybredny leń ze mnie :) O swoich ulubionych maseczkach pisałam już oddzielny post tutaj. Jedną z nich była i nadal jest maseczka z Tołpy Botanic - Czarna Róża. Niestety nie mam do niej tutaj dostępu. Znalazłam jednak godnego a może i nawet lepszego następcę!


The Body Shop Honey & Oat 3-in-1 scrub mask poprzez zawartość zmielonych cząsteczek płatków owsianych delikatnie peelinguję skórę oraz ją odżywia, miód nawilża i łagodzi. W składzie jest również glinka i to pewnie ona odpowiada za oczyszczanie skóry. Producent zaleca aby pozostawić maseczkę na 10-15 minut po czym zmyć ją wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu.

Maseczka przepięknie pachnie trochę tak ciasteczkowo, trochę jak płatki z mlekiem. Podoba mi się, że zapach jest wyczuwalny ale nie nachalny czy męczący. Bardzo podoba mi się aplikacja. Zazwyczaj nakładając jakąkolwiek maseczkę palcami spora ilość produktu zostawał mi na dłoni i się marnowała, bo nie byłam w stanie przenieść tej ilości na twarz. W tym przypadku na dłoni pozostają dosłownie śladowe ilość maseczki, cała reszta bezpiecznie ląduje na skórze twarzy. Sprawia to, że ubytek w opakowaniu jest dość niewielki. Oczywiście świadczy to tylko o ekonomiczności produktu ( zdjęcie jakie widzicie, to zużycie po 3-krotniej aplikacji ).

Maseczka łatwo zmywa się wodą, nie powoduje żadnego pieczenia, czy podrażnienia. Skóra po jej użyciu jest faktycznie bardziej miękka, gładka, dobrze nawilżona. Nie ma potrzeby aby dodatkowo aplikować krem do twarzy czy jakieś inne produkty odżywcze.

Jestem bardzo zadowolona z tej maseczki. Zarówno z efektów jakie uzyskuje, jak i z przyjemności stosowania. Daje mi to pewność, że wykorzystam maseczkę do końca z przyjemnością.

Cena £ 10,oo

Czy zakupię ją pownownie? Na pewno tak, chociaż w kolejce czekają maseczki z Lush, których jestem ogromnie ciekawa.

A propos, stosowałyście jakieś maseczki Lush? Polecacie jakąś??

Trzymajcie się cieplutko!!
Ania

6 komentarzy:

  1. Ja mam wielka ochote na kosmetyki z Lusha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też :) A ty Kochana kusisz The Bath & Body Works. Niestety nie mam do nich dostępu ale po Twoich postach aż mam ochotę je zamówić przez neta:)

      Usuń
  2. Lush mysle ze niedługo jakaś maseczkę tez kupie i wymienię za swoje czarne pojemniczki tej maseczki z TBS niestety nie znam choć opisujesz ja dość ciekawie i aż chciałoby sie skusić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, A ty co polecasz z Lush. Ja używałam tylko ich szamponów w kostce ale mam ogromną ochotę na ich maseczki i kule do kąpieli. Polecasz coś konkretnego?

      Usuń
  3. Kusisz, oj kusisz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Tak to już bywa z blogami:) mój mąż nawet się śmieje, że po każdym filmiku czy poście jaki czytam biegnę zaraz do sklepu i macam, wącham i sprawdzam polecane produkty :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...