Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 31 maja 2015

Ulubieńcy Maja :)

Witajcie :)

Maj był i już go nie ma :) Kiedy to się stało - nie mam pojęcia! Ten miesiąc dosłownie przefrunął mi przed oczami. Natomiast uzbierało się kilka ciekawych kosmetyków, które zasłużyły na miano ulubionych w tym miesiącu.


VICHY IDEAL SOLEIL SPF 30 Mattifying face fluid dry touch
- najlepszy filtr przeciwsłoneczny jaki miałam okazję używać. Przebił słynnego kuzyna z La Roch Posay. Podoba mi się w nim wszystko, od zapachu, przez konsystencję aż po właściwości pielęgnacyjno-ochronne oraz brak jakiegokolwiek przetłuszczania skóry. Rewelacyjny produkt, który rygorystycznie aplikuję w dość sporej ilości codziennie na twarz i go uwielbiam. Jestem w 100% pewna, że nie jest to moje ostatnie opakowanie. Polecam każdej właścicielce cery mieszanej lub tłustej. Zrewolucjonizuje to wasze podejście do filtrów ochronnych z SPF :)

ST.IVES ELEMENTS Daily Microdermabrasion - pamiętam, że parę lat temu produkty St.Ives były dostępne w drogeriach w Polsce, zwłaszcza ich kultowy produkt w postaci peelingu morelowego. Niestety dziś na próżno szukać produktów tej marki na sklepowych półkach. Za to w UK dostępne są wszędzie w niskich cenach. Ponieważ odczuwałam brak dobrego i delikatnego peelingu do twarzy nie zastanawiając się zbyt długo sięgnęłam po ten właśnie peeling. Przypomina on bardzo zarówno zapachem, działaniem jak i konsystencją peeling diamentowy z Yoskine. Lubię go za delikatność, nie podrażnia skóry, nie powoduje dodatkowego zaczerwienienia pomimo iż jest to peeling mechaniczny. Działanie określam na plus, skóra jest wygładzona, świeża, pełna blasku. Produkt jest na tyle fajny, że z przyjemnością używam go co 2-3 dni. Jeśli ktoś ma dostęp do kosmetyków z UK, to polecam zaopatrzyć się w ten peeling. Jest tani, wydajny i skuteczny. Czegoż chcieć więcej ?:)

MAYBELLINE Instant Anti-Age The Eraser Eye Concealer kolor Light
- Kiedy przyjechałam do UK, jednym z pierwszych zakupów kosmetycznych jakie popełniłam był zakup słynnego korektora z COLLECTION. Niestety okazał się on dla mnie zbyt ciężki. Pomimo aplikowania naprawdę minimalnej ilości miałam wrażenie, że okolica pod oczami może i była rozjaśniona, ale jednocześnie korektor bardzo podkreślał mi delikatne zmarszczki i obciążał delikatną skórę pod oczami. Po kilku użyciach najzwyczajniej w świecie przestałam go używać. Szukając dobrego następcy zdecydowałam się na ten oto korektor z Maybelline. Słyszałam o nim sporo dobrego. Gama kolorystyczna jest dość skromna, wybrałam odcień najjaśniejszy Light , który przy pierwszej aplikacji dosłownie mnie przeraził:) Kolor był żółty! W pierwszej chwili pomyślałam, że zdecydowanie coś jest nie tak i pewnie będę wyglądać jakbym była co najmniej chora. Jednak po delikatnym wklepaniu produkt całkowicie stopił się ze skórą i dopasował się kolorystycznie. Po minucie okolica pod oczami była wyraźnie rozjaśniona i wygładzona a przy tym w idealnym naturalny, cielistym kolorze. Korektor nie roluje się, nie podkreśla zmarszczek. Nie muszę go nawet przypudrowywać. Bardzo ciekawy produkt i godny polecenia.


THE BODY SHOP Honey Bronzing Powder kolor 01 - Od kiedy zobaczyłam ten bronzer marzyłam o nim. Podobała mi sie idea delikatnego, matowego bronzera, który idealnie sprawdza się przy jasnych karnacjach. Kiedy więc w końcu go kupiłam i użyłam po raz pierwszy...dość mocno się nim rozczarowałam. Nie widziałam go w ogóle na skórze pomimo zaaplikowania dość sporej wg mnie ilości. Brozner pozostawał nie widoczny. Skoro jednak był on takim moim wymarzonym produktem postanowiłam się nie poddawać i znaleźć na niego sposób. Z czasem kiedy nauczyłam się jak go poprawnie aplikować naprawdę polubiłam ten produkt. Wygląda rewelacyjnie wymieszany z różem, dzięki temu uzyskuję efekt bardzo naturalnej, jakby muśniętej słońcem zdrowej skóry. Cieszę się, że udało nam się jakoś dogadać :)

NIP+FAB Glycolic Fix Exfoliating Facial Pads - płatki nasączone kwasem glikolowym do delikatnego złuszczania naskórka okazały się moim odkryciem kosmetycznym :) Używam jednego płatka podczas wieczornej pielęgnacji. Przemywam nim twarz ( omijając okolice oczu i ust ) oraz szyję i dekolt. Czekam chwilę aż produkt się wchłonie po czym aplikuję serum lub od razu krem na noc. Rano budzę się z wypoczętą, świeżą, gładką i pozbawioną niedoskonałości cerą. Ten produkt naprawdę działa. Uwielbiam go za działanie oraz wygodną formę aplikacji:)

AUSSIE Mega Shampoo
- jak ja mogłam bez niego żyć!! Ja się pytam!!?? Pamiętam jak kiedyś parę lat temu przywiozłam z wyjazdu zagranicznego małą buteleczkę odżywki AUSSIE 3 min miracle. Moje włosy i ta maseczka w ogóle się nie polubiły. Tym samym zraziłam się do tej marki oraz uznałam, że pewnie i ich inne produkty nie będą mi odpowiadać. Niedawno szukając szamponu do włosów w niewyjaśniony do tej pory sposób do mojego koszyka trafiła ta oto butelka szamponu. Już przy pierwszym użyciu musiałam uderzyć się w pierś i przeprosić się z marką AUSSIE. Ten szampon jest dosłownie MEGA :) Po żadnym szamponie moje włosy nie były tak puszyste, miękkie a przede wszystkim tak świeże i to przez kilka dni. Obecnie mogę nie myć włosów ok 3 dni i jeszcze czuję ze mogę wyjść do ludzi bez konieczności zakładania na głowę kominiarki :D Szampon fajnie się pieni, przyjemnie pachnie i jest MEGA wydajny :) Jestem na TAK i kupuję kolejną butelkę :)

To wszystkie kosmetyki jakie zauroczyły mnie w tym miesiącu.

A jacy są wasi ulubieńcy?

Trzymajcie się cieplutko:)
Ania






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...