Witajcie!!
Przychodzę dziś do was z makijażem ślubnym jaki wykonywałam dla swojej przyjaciółki Agnieszki na jej ślub. Zadanie tym trudniejsze, że nie jestem zawodową makijażystką i nie mam zbyt dużej praktyki w malowaniu innych. Agnieszka jest piękną kobietą i to bez makijażu, ale obu nam zależało aby w tym wyjątkowym dla niej dniu makijaż podkreślał jej atuty, tuszował niedoskonałości, dodawał blasku i świeżości. Makijaż naturalnie musiał jeszcze przetrwać każdą pogodę (w naszym przypadku ogromne upały), łzy i liczne uściski oraz buziaki :) Taki był plan.
Uzbrojona w liczne kosmetyki wykonałam kilka prób i skompletowałam produkty, które właściwie "pracowały" z cerą Agnieszki. Kolejną trudnością z jaką przeszło mi się zmierzyć, to mój brak doświadczenia w malowaniu kogoś innego. Swój makijaż potrafię wykonać praktycznie na pamięć. Wiem jak powinnam się malować aby wyglądać dobrze. Malując kogoś innego należy uwzględnić rysy i kolorystykę twarzy a także indywidualne preferencje osoby malowanej. Nawet jeśli makijaż byłby wykonany zgodnie z wszystkimi regułami makijażowymi a mimo to malowana osoba nie czuła by się w tym makijażu pięknie i wygodnie, to moim zdaniem jest to porażka.
Malując Agnieszkę musiałam zapomnieć o zasadach jakie stosuję kiedy maluję siebie. Cele jakie chciałam osiągnąć malując Agnieszkę to:
- wydobyć i powiększyć oczy;
- zatuszować cienie pod oczami;
- podkreślić piękne kości policzkowe;
- złagodzić rysy twarzy;
- podkreślić usta;
- dodać cerze blasku;
Niestety z powodu dość napiętego planu dnia, nie udało mi się uwiecznić kolejnych etapów makijażu, pokrótce więc je opiszę i zaprezentuję efekt końcowy.
1. Na nawilżoną kremem twarz nałożyłam bazę pod podkład. W tym przypadku baza BeBeauty z Biedronki ( tak naprawdę jest to baza z Bell ). Bazę nałożyłam na całą twarz.
2. Za pomocą wilgotnego pędzla ( Hakuro H50 ) rozprowadziłam na całej twarzy podkład Estee Lauder Double Light Wear nr. 02
3. Pod oczy nałożyłam rozświetlający korektor Bell Multi-Mineral Anti-Age. Niestety nie znam odcienia. Korektor jest własnością przyjaciółki, nie zwróciłam uwagi na numer koloru. Podejrzewam, że jest to najjaśniejsza wersja kolorystyczna.
4. Drobne niedoskonałości cery zatuszowałam korektorem Bebeauty Skin Perfector Liquid Concealer z Biedronki w kolorze 02.
5. W celu utrwalenia podkładu i korektorów twarz przypudrowałam (używając poduszeczki do pudru) pudrem Max Factor Creme Puff, odcień 75 Golden
6. Na policzki nałożyłam bronzer Bourjois ( ten w formie tabliczki czekolady, nr 52 ) oraz róż Celia nr 4.
7. Jako rozświetlacza użyłam rewelacyjnego cienia do powiek Maybelline Colorama nr 302.
8. Na całą górną powiekę nałożyłam bazę pod cienie Ingrid oraz cień do powiek maybelline Colorama nr 302. Na ruchomej części górnej powieki oraz tuż przy dolnej linii rzęs roztarłam pędzelkiem cień Maybelline Color Tattoo On and on Bronze.
9. Wzdłuż górnej linii rzęs narysowałam kreskę przy użyciu wodoodpornej kredki Maybelline w kolorze brązowym ( niestety nie znam numeru koloru ).
10. Całości dopełnił tusz do rzęs, również własność Agnieszki. Z tego co pamiętam był to tusz z Maybelline. Nie ma to jednak większego znaczenia. Moja przyjaciółka ma naturalnie tak piękne, długie i podkręcone rzęsy, że wyglądają jak sztuczne niezależnie od użytego tuszu :)
11. Brwi, które już wcześniej były zrobione henną "uczesałam" żelem do stylizacji brwi Eyebrow Filler z Catrice.
12. Aby makijaż przetrwał upały i długie godziny utrwaliłam całość fixerem z KOBO.
13. Usta pomalowałam przy użyciu pędzelka pomadką BeBeauty tint lipstik w kolorze 02. Niesamowicie trwała i jednocześnie nawilżająca pomadka.
Muszę przyznać, że jestem dumna z tego makijażu. Jest dokładnie taki jaki chciałam wykonać. Agnieszka wyglądała przepięknie!!! Makijaż trzymał się do końca wesela bez zarzutu i nie wymagał zbyt wielu poprawek ( tylko raz przypudrowałam jej twarz oraz kilkakrotnie poprawiałam usta ).
A efekty możecie podziwiać na poniższych zdjęciach ( udostępnione za zgodą Agnieszki ).
Mogę śmiało stwierdzić, że malowanie bliskiej osoby na tak ważną uroczystość jest nie małym wyzwaniem, ale czerpałam z tego wiele satysfakcji i radości. No i apetyt rośnie w miarę jedzenia... Hmmm, kogo by tu pomalować? Ktoś chętny???
Trzymajcie się cieplutko,
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz