Witajcie,
Tak, wiem, pisałam już o tej maseczce do twarzy w ulubieńcach tutaj oraz w oddzielnym poście odnoście ulubionych maseczek tutaj, jednak cały czas czułam niedosyt.
Tym razem postanowiłam opisać bardziej szczegółowo ten produkt i to po raz ostatni :)
Maseczka znajduje się w tubce mieszczącej 50 ml produktu.
Wg producenta : Oczyszczająca maseczka do twarzy Swedish Spa. Nałożyć na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolicę oczu. Po 10 minutach zmyć wodą następnie nałożyć serum ( z tej samej serii ).
Opis bardzo skromny. Postaram się więc opisać działanie tej maseczki własnymi słowami.
Potwierdzam, że jest to maseczka oczyszczająca, ściągająca pory oraz uspakajająca cerę. Chwilę po jej użyciu skóra jest napięta, wygładzona, oczyszczona i promienna. W moim przypadku konieczne jest nałożenie kremu do twarzy ( z powodu wysuszających właściwości glinki - druga w składzie ). Niemnie jednak jest to tylko delikatne odczucie wysuszenia skóry. Dodam, że swoją maseczkę trzymam na twarzy dłużej niż zaleca producent, bo ok 15-20 min.
Lubię nakładać maseczkę na wieczór, tak aby rano cieszyć się uspokojoną i promienną cerą. Dzięki jej działaniu zmniejszył się mój problem z "świeceniem " się twarzy. Skóra pozostaje matowa dłużej niż zazwyczaj ( 2-3 dni praktycznie bez świecenia się ). Oczywiście w takie upały jakie mamy teraz nie spodziewam się cudu. Skóra mojej twarzy świeci się pomimo stosowania maseczki, ale w mniejszym stopniu.
Maseczka ma konsystencję pasty w przecudnym lazurowym kolorze ( przypominam w niej smerfowego potworka ). Moment nakładanie maseczki i patrzenie na ten piękny kolor działa na mnie prawdziwie relaksująco. Dodatkowo świeży, morski zapach pomaga się odprężyć. Zazwyczaj nakładam maseczkę palcami lub specjalnym pędzlem. Maseczka zastyga na skórze niczym maska, mam wrażenie, że wręcz wchodzi w pory ( dzięki temu tak dobrze je oczyszcza ). Powoduje to jednak problem z jej zmyciem. Obowiązkowe jest użycie jakiejś ściereczki lub ręcznika aby sprawnie i dokładnie usunąć produkt ze skóry.
Dla zainteresowanych zdjęcie przedstawiające skład maseczki. Na składach kosmetyków nie znam się w ogóle, więc nie będę udawać, że opis coś mi mówi:) Widzę tylko, że zawiera parabeny ( ups ! ), mnie one jednak nie szkodzą, wręcz przeciwnie ja jestem bardzo zadowolona z działania tej maseczki i z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Odpowiednia grupa docelowa to osoby z zanieczyszczoną, skłonną do przetłuszczania się cerą. Jednak wydaje mi się, że osoby ze średnio wrażliwą / normalną cerą również powinny być zadowolone z tego produktu.
Produkt jest dość wydajny i pomimo częstego stosowania, cały czas opakowanie jest w połowie pełne. Maseczki starczy spokojnie jeszcze na kilka użyć.
Cena wg katalogu Oriflame 17,90 zł. Jednak dość często można trafić na różne promocje.
I to wszystko co mam do powiedzenia na temat tego produktu.
Kto ma możliwość wypróbowania go, niech próbuje - gorąco do tego zachęcam :)
A Wy macie jakieś swoje ulubione maseczki? Odkąd rozkochałam się w maseczkach uwielbiam testować nowe produkty, czekam więc na wasze sugestie :)
Trzymajcie się cieplutko!!
Ania
I to wszystko co mam na jej temat do powiedzienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz